aktualności

WSŁUCHUJĄC SIĘ W SPOKOJNY ODDECH NATURY

WSŁUCHUJĄC SIĘ W SPOKOJNY ODDECH NATURY.

Botanika (z gr. botanē, czyli zieleń, owoc, roślina) to dział biologii, który zajmuje się roślinami. Nie trzeba go jednak zgłębiać na uniwersytecie, żeby wiedzieć, że to obszar szczególnie piękny i inspirujący. Wiemy to na pewno, bo towarzyszy nam od dzieciństwa.

W 1898 roku ukazała się książka Ebenezera Howarda „Tomorrow. A  peaceful path to real reform” (Jutro. Spokojna droga do prawdziwych reform), którą w 1902 roku wznowiono pod nowym tytułem: „Garden cities of tomorrow” (Miasta ogrody jutra). Autor książki pochodził z  klasy robotniczej i był samoukiem. Choć brakowało mu wiedzy akademickiej, był świetnym obserwatorem i miał intuicję, a także przekonanie, że wie, co sprawia, że ludziom żyje się lepiej. Bo właśnie to pytanie zada - wał sobie nieustannie, obserwując życie Brytyjczyków, a potem Amerykanów.

Przy tym Howardowi daleko było do marzycielskich wizji. Swoje teorie w dużej mierze opierał na ekonomii, pragmatycznych aspektach życia i atawistycznych potrze - bach człowieka. Według niego miasta ogrody miały łączyć zalety przypisywane miejskiemu życiu (zatrudnienie, dostępność usług) i wsi (kontakt z naturą, spokój, tańsze koszty utrzymania).

Podstawowym celem tej wizji – z pozoru mającej znamiona utopii – było zapewnienie społeczeństwu lepszych warunków życia. Ebenezer Howard zastanawiał się, co zrobić, żeby ludzie opuszczający wieś czuli się dobrze w miastach, które często porażały cenami? Jak zapobiec temu, żeby robotnicy nie trafiali do smutnych, ciemnych i ciasnych mieszkań, do tego współdzielonych z innymi?

Idee brytyjskiego idealisty odbiły się szerokim echem wśród urbanistów, architektów i planistów, zyskując dużo uznania. Na kartach swojej książki wspominał o nich nawet Le Corbusier, a temat był żywo dyskutowany na konferencjach poświęconych koncepcjom miast. Wniosek był jednoznaczny – projektując miasta i  osiedla, nie można zapominać o  podstawowych zasadach, czyli wygodzie, bliskości natury, dostępie do kultury i możliwości budowania więzi społecznych.

— więcej
— więcej

W PIĘKNYM WNĘTRZU EMOCJI

W PIĘKNYM WNĘTRZU EMOCJI.

Architekturę, malarstwo i rzeźbę już od czasów starożytnych uważa się za sztuki piękne, czyli zajmujące się pięknem rozumianym jako pozytywne właściwości danego bytu. Te właściwości w przypadku architektury wynikają np. z  doskonałych proporcji budynku, jego harmonii, świetnie dobranych barw czy odpowiedniego oświetlenia. Opisując architekturę, często więc sięgamy do tego samego języka, jakim posługujemy się, żeby opisać obraz czy rzeźbę – zwracamy uwagę na kompozycję, światło, barwę i akcent. Jak pisze, snujący podobne rozważania w swojej książce „Odczuwanie architektury”, Steen Eiler Rasmussen: „Architekt pracuje z formą i bryłą tak samo jak rzeźbiarz, a z kolorem tak samo jak malarz”.

Z kolei zasadnicza różnica między architekturą a pozostałymi dziedzinami leży w  pojęciu funkcjonalności. Architektura bowiem jest sztuką, ale sztuką użyteczną. I tej użyteczności budynku (w przeciwieństwie np. do artyzmu pociągnięć pędzla na płótnie) nie można zobaczyć – trzeba jej po prostu doświadczyć w codziennym obcowaniu. Właśnie to wydaje się być dla architekta kluczowe, niezależnie od tego, czy mówimy o projekcie domu, muzeum czy dworca kolejowego.

— więcej
— więcej

ZMYSŁOWY KOD PRZESTRZENI

ZMYSŁOWY KOD PRZESTRZENI.

Zmysłowe postrzeganie przestrzeni jest bliskie twórcom inwestycji Małokacka zlokalizowanej na skraju lasu. To dlatego m.in. widok z okien 11-piętrowego budynku pozwala delektować się otaczającą przyrodą (aż 75% powierzchni dzielnicy zajmują lasy), która o każdej porze roku zachwyca. Ci, którzy czują niedosyt zieleni, mogą nasycić zmysły zjawiskowym widokiem z tarasu dachowego na las, panoramę Gdyni i zatokę. Przy tym przyroda otaczająca Małokacką pobudza nie tylko zmysł wzroku. Zapach lasu i rześkie powietrze zachęcają do spędzania czasu blisko natury. Ukojenie zmysłów przynoszą także wnętrza projektu pracowni Akurat, które są niejako ucieleśnieniem słów Deyana Sudjica, który dobry dizajn widzi m.in. jako „tworzenie przedmiotów, które są przyjemne w dotyku i użytkowaniu”.

Piękno jest dzieckiem harmonijnych relacji między częściami”.

— więcej
— więcej

O RELACJI MIĘDZY CZŁOWIEKIEM A MATERIĄ, NATURĄ I SZTUKĄ

O RELACJI MIĘDZY CZŁOWIEKIEM A MATERIĄ, NATURĄ I SZTUKĄ.

Co sprawia, że przestrzeń staje się domem? Schronienie, bezpieczna oaza, domowe ognisko. Definicji domu jest tyle, co ludzi, lecz każda z nich w równie ciekawy sposób oddaje tę niezwykłą relację człowieka z przestrzenią, opartą na poczuciu komfortu. Dom musi zaczynać się w nas i niezależnie od miejsca na ziemi jest opowieścią o jego lokatorach, ich stylu życia, osobowości czy zainteresowaniach. Łatwo zakochać się w niczym niezmąconym pejzażu natury. Znacznie trudniej w miejscu zabudowanym chaotycznie przez człowieka. Zdarza się jednak, że architektura komponuje się z przyrodą w sposób zachwycający. Nie tylko nie zaburza jej naturalnego piękna, lecz doskonale je podkreśla.

Istnieje dom nad wodospadem, który od ponad ośmiu dekad pobudza wyobraźnię i rozbudza marzenia wielu. Tym domem jest Fallingwater – doskonale skomponowany z naturą, autorstwa Franka Lloyda Wrighta, prekursora architektury organicznej. Bryła domu jest niepowtarzalna, ale swoją rozrzeźbioną formą może się kojarzyćz kaskadami wodnymi, które często zdobią japońskie ogrody. Nieodzowną częścią domu Fallingwater i jego żywym, zmiennym bohaterem jest naturalny wodospad. Co fascynujące, architektura tego domu ma bez wątpienia cechy widowni w teatrze. Znakomite miejsca do oglądania spektaklu przyrody znajdują się bowiem w niemal każdym zakątku Fallingwater. Są na wszystkich rozłożystych tarasach i w prywatnej loży, czyli we wnętrzu domu. Fallingwater powstał jako dom letni dla Edgara J. Kaufmanna, przedsiębiorcy najpewniej obdarzonego wyrafinowanym gustem. Oprócz niego inwestor musiał się wykazać także ogromną cierpliwością i pokaźnymi funduszami. Budowa bowiem nastręczała mnóstwo trudności.

Budżet, wysoki już na wstępie, i tak przekroczono niemal pięciokrotnie. Także gotowy dom sprawiał sporo problemów. Wspomnijmy jedynie, że dojmująca wilgoć była prawdopodobnie jedną z najdrobniejszych niedogodności.Wszystko to nie przysłania jednak wspaniałości domu Fallingwater i geniuszu autora jego projektu. Powstała bowiem architektura jak dzieło sztuki – niepowtarzalna kompozycja, która scala architekturę z przyrodą. Frank Lloyd Wright już wcześniej był legendą. Tłumy młodych twórców i architektów, zafascynowanych teoriami i projektami Wrighta, pielgrzymowały do jego szkoły i zarazem domu – pracowni Taliesin. Wszyscy oni pragnęli poznać mistrza i z nim pracować. 

— więcej
— więcej